poniedziałek, 29 listopada 2010

Garnek rzymski. Karczek z dzika z gruszkami


Wiem, wiem - robię się już nudna z tą dziczyzną...
Ale cóż zrobić - trzeba to jakoś przejeść :-D
Dziś mój przepis autorski - schab karkowy z tymiankiem, estragonem,  tarninówką i gruszkami.
Po raz kolejny przekonałam się, że jeżeli chodzi o pieczenie mięsa - garnek rzymski nie ma sobie równych.
Nieskromnie powiem: wyszło bosko!


 














Karczek z dzika z tarninówką i gruszkami

1,5 -2 kg schabu karkowego
1 litr maślanki
4 ząbki czosnku
2 łyżeczki suszonego estragonu
kilka gałązek świeżego tymianku
2 łyżeczki pieprzu ziołowego
5 zgniecionych jagód jałowca
2 - 3 łyżki czerwonego octu balsamicznego
2 łyżki oliwy
sól, świeżo zmielony pieprz
2 - 3 łyżki masła klarowanego (świetne do smażenia - wiaderko Mlekowity)
1 duża cebula
4 słodkie gruszki (klapsa)
50 - 70 ml nalewki z tarniny

Karczek namoczyłam w maślance, wstawiłam do lodówki na 24 godziny żeby mięso skruszało.
Następnie mięso opłukałam, dokładnie osuszyłam i natarłam pastą zrobioną w sposób następujący: czosnek posiekałam z solą, dodałam pieprz, jałowiec, estragon, pieprz ziołowy, ocet, oliwę, utarłam całość w moździerzu. Odstawiłam na 2 godziny.
Obsmażyłam mięso z każdej strony na sklarowanym maśle do mocnego zrumienienia, pod koniec smażenia wrzuciłam pokrojoną w półplasterki cebulę. Wszystko podlałam tarninówką, potrzymałam na ogniu 2 minuty, aż tarninówka wyparuje. Przełożyłam mięso z cebulą do uprzednio namoczonego garnka rzymskiego, obłożyłam wydrążonymi, nie obranymi połówkami gruszek i gałązkami tymianku. Wstawiłam garnek do zimnego piekarnika, nastawiłam temperaturę na 180C i od tej chwili piekłam przez ok. 2,5 godziny. Następnie wyłączyłam piekarnik i zostawiłam w nim mięso, żeby odpoczęło na 20 minut.
Wyjęłam mięso z garnka, zmiksowałam sos. Karkówkę pokroiłam na plastry i podałam z puree ziemniaczanym, żurawiną i śliwkami w occie. Niebo w gębie!

niedziela, 28 listopada 2010

na pierwszy śnieg. barszcz ukraiński.

























Zimno za oknem. Ciepło w brzuszku.
Kocyk. Gazetka. Niedziela...

Barszcz ukraiński
300 g mięsa wołowego (np. szponder, antrykot)
2 marchewki
1 pietruszka
kawałek selera
kawałek pora
2 liście kapusty
1 cebula
3 buraki
3 ziemniaki
puszka fasoli białej (400g)
puszka pomidorów (400g)
2 ząbki czosnku
sok z 1/2 cytryny lub 1 łyżeczka kwasku cytrynowego
liść laurowy
ziele angielskie
sól
świeżo zmielony pieprz
sos worcester, cukier do smaku

Buraki zawijam w folię, wkładam do piekarnika 180C i piekę 1 - 1,5 godziny.
Mięso zalewam 2,5 litra zimnej wody, dodaję podpaloną na palniku cebulę, ziele, liść laurowy. Doprowadzam do wrzenia na małym ogniu, zdejmuję szumy, gotuję ok 1 godziny, następnie dodaję marchew, pietruszkę, selera, pora. Gotuję na małym ogniu wywar, aż mięso będzie prawie miękkie. Wyjmuję wszystkie warzywa, poza marchwią .Następnie dodaję pokrojone w kostkę ziemniaki, kapustę i buraki - gotuję kolejne 20 minut, dodaję puszkę krojonych pomidorów i fasolę. Całość zakwaszam sokiem z cytryny, dodaję posiekany czosnek, doprawiam solą, pieprzem, cukrem i sosem worcester. Gotuję jeszcze ok. 20 minut. Podaję z kleksem kwaśnej śmietany.
Smacznego!

piątek, 26 listopada 2010

weekend??? pizza!


Piątek wieczór. Dobry film. Dobra pizza. Dobre wino.

























Pizza w końcu taka "bardziej prawdziwa" - pieczona na kamieniu :-)

Ciasto na pizzę (proporcje składników - R. Bertinet)
500 g mąki (500-550)
15 g drożdży
320 ml wody
5 łyżek oliwy
2 łyżeczki soli

Mąkę przesiałam do miski z solą, dodałam wodę wraz z rozpuszczonymi w niej drożdżami, wymieszałam krótko (2 minuty) mikserem (końcówka: hak do ciasta), pod koniec dodałam oliwę. Zostawiłam na 10 minut przykryte ciasto, żeby odpoczęło, po czym mieszałam mikserem kolejne 5 minut. Następnie wyjęłam ciasto na blat i zagniatałam metodą Bertineta. Wyrobione ciasto włozyłam do nasmarowanej oliwą miski. Wstawiłam do lodówki na noc (można nawet na 2 dni). Następnego dnia wyjęłam ciasto 2 godziny przed pieczeniem. Pozwoliłam mu osiągnąć temperaturę pokojową, podzieliłam na 3 części. Każdą z części rozwałkowałam na cienki placek (lekko podsypując mąką), następnie zostawiłam na 20 minut do podrośnięcia. Nałożyłam dodatki i piekłam ok 8 minut w piekarniku rozgrzanym na 250C (oczywiście na moim nowym kamieniu - w tym wypadku piekarnik nagrzewamy min 40 minut przed włożeniem pizzy - kamień musi się nagrzać!).

Sos do pizzy
500 ml dobrego sosu pomidorowego (passata)
4 ząbki czosnku
garść świeżej bazylii
garść świeżego oregano
2 łyżki oliwy
sól, świeżo zmielony pieprz

Na patelni rozgrzać oliwę, dodać czosneki zioła - podgrzać 3 minuty, następnie dodać passatę i gotować wszytko ok 10 minut. Przyprawić. Wystudzić.

A teraz moje ulubione dodatki:

















kulka mozarelli (biała, z zalewy) szynka parmeńska, pomidorki cherry, czarne oliwki kalamata, rukola (posypać po upieczeniu)


























kulka mozarelli, anchovies, kapary, czarne oliwki kalamata, papryczki piri piri
Smacznego!

środa, 24 listopada 2010

świętujemy! część 3 - sernikobrownies z malinami


Ech, cóż to za ciacho! Niebo w gębie!
Bardzo słodkie, intensywnie czekoladowe, przeplatane warstwą sernika i kwaskowatymi malinami...
Czy trzeba dodać coś więcej? No, może tyle, że robi się je całkiem łatwo...
Teraz pozostaje już tylko milczeć i pałaszować!

Sernikobrownies z malinami
(przepis z forum N.Lawson rozpowszechniony przez Liskę)

200 g gorzkiej czekolady (im lepsza - tym lepsze ciasto)

200 g masła
400 g cukru pudru 
5 jajek
110 g mąki
400 g smielonego twarogu (użyłam President trzykrotnie mielony)
cukier waniliowy lub 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
200 g świeżych malin (mogą być mrożone)

Piekarnik nastawić na temp. 170 st C. Blaszkę 20x30 cm wysmarowac masłem i wyłożyć papierem.
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej, ostudzić. Masło i 250 g cukru pudru zmiksować na gładką masę. Następnie dodać 3 jajka - wbijając po jednym i dobrze miksując przed dodaniem kolejnego.
Wlać roztopioną czekoladę, dalej miksować. Następnie dodac mąkę. 3/4 mikstury wlac do blaszki.
W drugiej misce utrzeć ser, resztę cukru, jajka i cukier waniliowy. Masa powina mieć gładką konsystencję.
Wylać masę serową na masę czekoladową. Na wierzch wylać resztę masy czekoladowej i ułożyć maliny.
Piec 60 minut. Studzić w ciepłym, ale otwartym piekarniku.
Smacznego!

wtorek, 23 listopada 2010

świętujemy! część 2 - szynka z dzika i buraczki


Jako że - jak już wspominałam - doświadczenie w przyrządzaniu dziczyzny mam jeszcze niewielkie, konsekwentnie wspieram się przy tej okazji kulinarnym autorytetem M. Kuronia.
I muszę przyznać, że póki co - na zdrowie mi to wychodzi.
Szynka, którą ostatnio przyrządziłam wyszła nieziemsko krucha i soczysta. Podana z żurawiną i buraczkami stanowiła prawdziwy gwóźdź programu na naszym niedzielnym, biesiadnym stole :-)
Pozycja obowiązkowa do powtórzenia w trakcie nadchodzących świąt!
Niestety - zdjęcie mizerne, robione w pośpiechu, przy sztucznym oświetleniu... :-(

Szynka z dzika
2–3 kg szynki z dzika
500 ml czerwonego, wytrawnego wina
3 cebule, 6 ząbków czosnku
1 marchewka, 1 seler, 1 pietruszka
100 g suszonych śliwek
1 łyżka marmolady z głogu*
sok z 1 cytryny
pół łyżeczki otartej skórki z cytryny
po 10 ziaren ziela angielskiego i pieprzu, 20 jagód jałowca
3 goździki, 1 liść laurowy, pół łyżeczki imbiru
1 łyżka mąki, 60 g smalcu
szczypta cynamonu**
sól, cukier


Mięso myjemy, osuszamy i wkładamy do szklanego lub kamiennego naczynia. Przygotowujemy marynatę: wino, sok z cytryny, skórkę cytrynową, pieprz ziarnisty, ziele angielskie, rozgniecione jagody jałowca, goździki, imbir, liść laurowy, obrane i pokrojone w plasterki jarzyny, posiekany, utarty z odrobiną soli czosnek oraz dwie cebule, a także suszone śliwki, zagotowujemy i gorącą marynatą zalewamy mięso. Odstawiamy mięso w chłodne miejsce na 2-3 dni i obracamy je w marynacie co 12 godzin. Następnie kroimy obraną cebulę w cienkie plasterki, osączamy mięso z marynaty, wyciągamy z niej suszone śliwki i pozostałą marynatę przecedzamy. W brytfance roztapiamy smalec, wkładamy do niej posolone mięso, śliwki i cebule. Przykrywamy i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 230ºC. Po 30 minutach zmniejszamy temperaturę do 180ºC i pieczemy mięso, pamiętając, że trzeba liczyć pół godziny na każdy kilogram wagi. W trakcie pieczenia od czasu do czasu polewamy pieczeń przecedzoną marynatą. Zależnie od wagi mięsa po 2-3 godzinach zdejmujemy pokrywkę z brytfanki, posypujemy pieczeń łyżeczką mąki i jeszcze chwilę przyrumieniamy. Sos z brytfanki doprawiamy łyżką marmolady z głogu*, szczyptą cynamonu** i solą oraz cukrem w razie potrzeby. Jeżeli sos jest za gęsty dodajemy do niego kilka łyżek marynaty lub jeśli już jej nie mamy kilka łyżek wody, zagotowujemy go i przecieramy przez sitko lub miksujemy.
 
* niestety, nie udało mi się nabyć marmolady z głogu - zamiast tego dodałam domową żurawinę
** cynamon pominęłam
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Buraczki zasmażane
1 kg buraków jednakowej wielkści
1 duza cebula
2 ząbki czosnku
150 ml bulionu/rosołu (najlepiej nie z kostki)
2 łyżki masła
2 łyżki mąki
100 ml wytrawnego czerwonego wina (lub sok z 1/2 cytryny)
sól, pieprz, cukier do smaku
 
Buraki zawijam z folię aluminiową (każdy osobno). Wkładam do piekarnika nagrzanego na 180C i piekę 60-90 minut w zależności od ich wielkości (zwylke wrzucam je do piekarnika przy okazji pieczenia jakiegoś mięsa lub ciasta). Zostawiam do ostygnięcia w folii. Zimne buraki obieram ze skórki i ścieram na grubej tartce.
Cebulę kroję w drobną kostkę, delikatnie podsmażam na maśle (tak, żeby zmiękła, ale się nie zezłociła), posypuję mąką, mieszam i dodaję starte buraki. Całość podlewam bulionem, wyciskam ząbki czosnku, wlewam wino/sok z cytryny i mieszam ponownie. Doprawiam solą, świeżo zmielonym pieprzem i - jeśli to konieczne - cukrem.
Smacznego!

poniedziałek, 22 listopada 2010

świętujemy! część 1 - rosół z bażanta

I tak oto minął roczek...
22 listopada 2009 napisałam swojego pierwszego posta.
Z tej okazji zapraszam na pierwszy odcinek relacji z wczorajszej, urodzinowej biesiadki.

Nie będzie z tej okazji tortu ze świeczkami.
Zamiast niego - jak przystało na dziewczynę ze wschodu - postanowiłam zaserwować dziś pierogi.
Bo kocham pierogi ponad wszystko. A najbardziej ruskie.
Ale jako, że to święto i że powinno być nieco wykwintniej - dziś zapraszam na rosół z uszkami.
Rosół najprzedniejszy wśród rosołów - z BAŻANTA.
Jak szaleć - to szaleć!

Rosół z bażanta
1 sprawiony bażant
2,5 l wody
3 średnie marchewki
2 średnie pietruszki
1/2 średniego selera
1 mały por
1 cebula (przekrojona i przypalona na ogniu)
2 liscie laurowe,
3 ziarna ziela angielskiego
garść liści lubczyku
sól, pieprz świeżo mielony
natka pietruszki

Bażanta dzielimy na części, płuczemy, wkładamy do zimnej wody wraz z liściem laurowym, zielem i cebulą. Bardzo powoli doprowadzamy do wrzenia, zdejmujemy szumy i wkładamy obraną, przekrojoną wzdłuż włoszczyznę i liście lubczyku. Gotujemy na małym ogniu ok 2-3 godziny (garnek powinien być odkryty, rosół powinien tylko "mrugać"). Pod koniec gotowania przyprawiamy solą i pieprzem, przecedzamy. Podajemy z ulubionymi dodatkami, posypany natką pietruszki.

Uszka z mięsem z bażanta
ciasto:
500 g mąki
250 ml przegotowanej, ciepłej wody
1 jajko
100 g masła
sół
farsz:
mięso z ugotowanego w rosole bażanta
ok. 250-300 g wędzonego tłustego boczku lub podgardla
1 jajo
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka gałki muszkatołowej
2 łyżeczki suszonego estragonu
1 łyżka smalcu
sól, pieprz
pęczek natki kolendry

Mąkę przesiewamy na stolnicę, w środek wbijamy jajko, mieszamy nożem, dolewając ciepłą wodę. Następnie dodajemy miekkie masło i szczyptę soli. Wszystko razem zagniatamy, aż powstanie nam elastyczne, miękkie i lśniące ciasto. Zawijamy je w folię, zeby odpoczęło i przygotowujemy farsz. 
Cebulę i boczek siekamy, podsmażamy aż zmiękną na łyżce smalcu, dodajemy obrane mięso z bażanta, przyprawy, mieszamy i chwilę dusimy pod przykryciem (5 minut). Zostawiamy do przestudzenia.
Następnie mielimy czały farsz maszynką do mięsa lub siekamy blenderem do uzyskania jednolitej masy. Wbijamy jajo, dodajemy przyprawy i natkę kolendry i całość mieszamy.
Formijemy z mięsa małe kulkki (ok. 1 - 1,5 cm średnicy).
Ciasto wałkujemy, podsypując mąką, wykrajamy kieliszkiem kółka. Na środek każdego placka kładziemy kulkę farszu, składamy na pół i dokładnie zlepiamy. Nastepnie składamy przeciwległe końce pierożka i zlepiamy je, formując uszka.
Wrzucamy uszka do gotującej się wody (posolona, z dodatkiem 1 łyżki oleju), mieszamy, przykrywamy. Jak się zagotują -zdejmujemy pokrywkę, zmniejszamy ogień i gotujemy jeszcze 2 minuty. Wyjmujemy łyżką cedzakową na talerz. Rozkładamy płasko do ostygnięcia.
Smacznego!


niedziela, 21 listopada 2010

świętujemy!


...jest całkiem sympatycznie - koleżanka wychodząc zapomniała butów :-D

czwartek, 18 listopada 2010

gruszki. gorgonzola. rukola


Pamiętam czasy, kiedy żeby dostać świeżą rukolę trzeba było jechać w sobotę na Szembeka, gdzie na rogu starsza pani sprzedawała wiązanki wprost ze swego ogródka.
Teraz, ku mojemu ogromnemu zadowoleniu, rukola jest dostępna zawsze i wszędzie.
Skrzętnie więc z tego korzystam i "pałaszuję" ją pod każdą postacią - na kanapkach, w sałatkach no i oczywiście na pizzy!
Dziś przedstawiam hit tegorocznej jesieni - połączenie moich ulubionych smaków czyli gruszka, winogrona, rukola i oczywiście niezastąpiona, jedyna w swoim rodzaju GORGONZOLA.
Taka sałatka to idealny zastrzyk energii na listopadową pluchę. Polecam!

Sałatka z rukolą, gruszką, gorgonzolą i winogronami
(porcja dla 1 osoby)

2 garście rukoli
1 garść sałaty lodowej
1 mała kiść winogron czerwonych
1/2 marynowanej gruszki *
50 g sera gorgonzola
sos: 1 łyzeczka miodu, 1 łyżeczka musztardy dijon, 1 łyżeczka białego octu winnego balsamicznego, 50 ml oliwy z oliwek, sól, pieprz czerwony

Skałdniki układamy w miseczce, ser kroimy na niewielkie kawałki, gruszki na plasterki, winogrona na połówki, polewamy dobrze wymieszanym sosem (nie może się rozwarstwiać).

* Oczywiście do sałatki można dodać gruszkę surową (wtedy polecam jeszcze dodanie garści prażonych orzechów lub migdałów - ja zwykle używam niesolonych pistacji), jednak jako że posiadam w mojej piwniczce przepyszne domowe gruszki marynowane - nie zawahałam się ich użyć. Gruszki są bardzo aromatyczne, więc zrezygnowałam z dodania orzechów.

I jeszcze z cyklu "Tajemnice przepastnej piwnicy":


 
Gruszki z imbirem (autor: M. Kuroń)

1 kg twardych gruszek
350 ml octu winnego 6%
350 ml wody
250 g cukru
skórka otarta z 1/2 cytryny
6 gożdzików
kawałek korzenia imbiru (2 cm)
kawałek kory cynamonowej (5 cm)
szczypta gałki muszkatołowej

Obrany imbir kroimy w cienkie paseczki. Cytrynę po umyciu obieramy cieniutko ze skórki. Przygotowujemy zalewę: wlewamy do rondelka ocet, wodę, dodajemy imbir, skórkę z połowy cytryny, cynamon i szczyptę gałki muszkatołowej. Zagotowujemy i odstawiamy do ostudzenia. Gruszki obieramy, kroimy na pół, usuwamy z nich gniazda nasienne oraz włókna wraz z ogonkiem. W każdą gruszkę wbijamy jednego goździka i wkładamy do marynaty. Gotujemy gruszki w marynacie n małym ogniu 8-10 minut. Owoce przekładamy do wyparzonych słoików. Zalewę gotujemy jeszcze 20 minut, następnie wlewamy ją do słoików z gruszkami, tak, żeby były całkowicie przykryte. Słoiki zamykamy, odstawiamy do ostudzenia. Przechowujemy w chłodnym i ciemnym miejscu. Gruszki są znakomitym dodatkiem do mięs i jako składnik sałatek. Pycha!

wtorek, 16 listopada 2010

cudowna klęska urodzaju

Tak oto wróciłam znad Rospudy objuczona wiejskimi jajami i smakowitymi, domowymi wędlinami.
Na drogę dostałam słój przepysznych kartaczy, do bagażnika zaś zapakowałam kolejnego dzika.
Jakby tego było mało - zawitał do nas dzisiaj Teść z koszykiem domowego miodu, naręczem swojskiej kiełbasy i przepyszną nalewką z tarniny... Pozostało mi po raz kolejny porzucić natrętne mysli o odchudzaniu.
Wystarczy jednak tych przechwałek - teraz muszę zebrać myśli i wykombinować, w jaki sposób przerobić te wszystkie pyszności, zwłaszcza że za niecały tydzień pojawi się idealna okazja do świętowania.
Póki co - na początek wezmę się za ciasto na pierniki.
Dziś jednak zaległe, szybkie danie (a właściwie dodatek) czyli pieczone ziemniaczki.
Dla mnie obowiązkowo z czosnkiem, masełkiem i rozmarynem. Nie widzę inaczej.

Ziemniaki pieczone z czosnkiem i rozmarynem
1 kg ziemniaków
50 g masła
4 ząbki czosnku
gałązka świeżego rozmarynu (lub 2 łyżeczki suszonego)
sól

Ziemniaki obieramy, kroimy w ćwiartki, wrzucamy na 5 minut do gotującej się, osolonej wody. Odcedzamy.
Przestygnięte, osuszone ziemniaki, wysypujemy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, nacieramy posiekanym czosnkiem, rozmarynem i masłem. Solimy, jeśli to konieczne.
Blachę wstawiamy do piekarnika nagrzanego na 180C i pieczemy 40-45 minut na termoobiegu. 10-15 minut przed końcem pieczenia włączamy dodatkowo funkcję "grill".
Smacznego!

wtorek, 9 listopada 2010

zupa z dyni z masłem orzechowym

Dziś dla odmiany - zupa z dyni.
Gorrąca, sycąca, z masłem orzechowym.
Rozgrzewam się więc zupą, pakuję manatki i jak zwykle zmykam na nasz polski biegun zimna.
Czeka mnie prawie cały tydzień w lesie :-)
Darz bór!

Zupa dyniowa z masłem orzechowym
(przepis pochodzi z książki "Cztery Pory Roku" wyd. Reader's Digest)

ok. 2 kg dyni (dałam 1 kg)
1 łyżka masła o temperaturze pokojowej
2 plasterki bekonu, ok. 60g, pokrojone w drobną kostkę
1 duża cebula, pokrojona w kostkę
1 litr wywaru z kurczaka (dałam warzywny)
60 ml śmietanki kremówki
60 ml soku pomarańczowego, świezo wyciśniętego
duża szczypta świeżo zmielonej gałki muszkatołowej
sól, świeżo zmielony pieprz
natka pietruszki

masło orzechowe:
2 łyżki orzechów włoskich
2 łyżeczki oleju z orzechów włoskich (nie miałam - dałam zwykły:-()
duża szczypta cukru
sól, świeżo zmielony pieprz
2 łyżki masła o temp. pokojowej

Dynię kroimy w kawałki i pieczemy na blasze aż będzie miękka (ok. 45 minut w temperaturze 190C). Wyjmujemy z piekarnika i odstawiamy do wystygnięcia. Włókna i pestki wyskrobujemy łyżką, miąższ wydrążamy i wykładamy do miski.  Piekarnik pozostawiamy nastawiony na temperaturę 190C.
W garnku roztapiamy masło, wkładamybekon i cebulę i smażymy na niedużym ogniu ok. 10 minut, aż cebula będzie miękka. Dodajemy dynię oraz wywar i doprowadzamy do wrzenia. Gotujemy bez przykrycia ok. 20 minut, aż dynia zacznie się rozpadać.
W tym czasie przygotowujemy masło orzechowe: orzechy włoskie, olej orzechowy, cukier, sól i pieprz mieszamy w miseczce, a następnie wykładamy na blachę do pieczenia. Prażymy 5-7 minut, aż orzechy się zrumienią. Wyjmujemy z piekarnika, odstawiamy do ostygnięcia i drobno siekamy. Następnie dodajemy masło, całość mieszamy i zawijamy w folię aluminiową, formując rulon o średnicy 2,5 cm. Zawijamy i przechowujemy w lodówce aż do podania.
Zdejmujemy zupę z ognia i odstawiamy do ostygnięcia. Chłodną zupę miksujemy, aż będzie miała konsystencję pure, dodajemy śmietankę, gałkę muszkatołową, sok pomarańczowy, sól i pieprz do smaku.
Przed podaniem zupę podgrzewamy, kroimy masło orzechowe na plastry i wkładamy po kawałku do każdego talerza. Przybieramy natką pietruszki.
Smacznego!


niedziela, 7 listopada 2010

piece of cake






















Ciasto marzenie. Szybko się robi i równie prędko znika.
Można je zrobić z wszelkimi owocami, jakie nam się tylko zamarzą.
Nam najbardziej smakuje z gruszkami i z rumem.

Ekspresowe ciasto gruszkowe
(porcja na blachę 25x35 cm) 

300 g miękkiego masła
300 g drobnego cukru
3 jaja
300 g mąki
3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyzeczki aromatu rumowego
cukier waniliowy
cukier puder do posypania
1 kg  gruszek (obranych, pokrojonych w plasterki i skropionych sokiem z cytryny)

Masło miksujemy, dodając powoli cukier. Gdy jest już puszyste, dodajemy po 1 jaju. Następnie dodajemy stopniowo przesianą mąkę, wymieszaną z proszkiem do pieczenia.
Gotową masę wylewamy na wyłożoną papierem formę, wciskamy pionowo plasterki gruszek.
Wstawiamy do piekarnika nagrzanego na 180C (termoobieg) i pieczemy 40-45 minut, do "suchego patyczka".
Prawda, że proste?
Smacznego!


sobota, 6 listopada 2010

Dary lasu. Dzikie żeberka i żurawina

Nie miała baba kłopotu - przywiozła sobie warchlaka. Znad samiuśkiej Hańczy.
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - zamrażarka pełna, spiżarnia zaopatrzona - możemy w spokoju czekać na Panią Zimę.
Choć doświadczenie w przygotowywaniu dziczyzny mam niewielkie - dzisiejszy przepis zasługuje na uwiecznienie, bo wyszło naprawdę pysznie (znawcy mówią, że żeberka z  dzika to ogólnie wdzięczny temat).
Żeberka podałam z ziemnikami pieczonymi z rozmarynem, zasmażanymi buraczkami i oczywiście żurawiną, na którą przepis prezentuję poniżej.

Żeberka z dzika (wg M. Kuronia)
1 kg żeberek z dzika (w przypadku małego warchlaka - wraz z boczkiem)
1 łyżka miodu
2 łyżki sosu sojowego
1 łyżka musztardy estragonowej (dałam Dijon i 2 łyżeczki suszonego estragonu)
1 łyżka oleju
4 ząbki czosnku
sól, pieprz

marynata: 250 ml czerwonego wina, 150 g włoszczyzny, 1 mała cebula, liść laurowy, po5 ziaren ziela angielskiego, pieprzu, jałowca

Wszystkie składniki marynaty (oprócz wina) zalewamy 500 ml wody i gotujemy przez 5 minut. Dolewamy wino i zagotowujemy. Studzimy. Żeberka podzielone na porcje około 150 g zalewamy marynatą i odstawiamy w chłodne miejsce mniej więcej na 24 godziny. Następnie żeberka wyjmujemy, obsuszamy, marynatę przecedzamy. Z musztardy, posiekanego i utartego z odrobiną soli czosnku, sosu sojowego, miodu, soli, pieprzu i łyżki oleju przygotowujemy bejcę, którą smarujemy żeberka ze wszystkich stron. Tak przygotowane żeberka smażymy na patelni lub grillujemy. Możemy je także udusić z dodatkiem odcedzonej marynaty*

* Żeberka dusiłam w garnku rzymskim 1 godzinę w 180C (oczywiście garnek wkładam do zimnego piekarnika i liczę czas od uzyskania przez piekarnik wymaganej temperatury).

Żurawina z gruszką

1 kg żurawiny
1 kg gruszek
500 ml wody
400 g cukru

Żurawinę przebieram i przemrażam (12 godzin) w zamrażarce. Następnie sparzam wrzątkiem i odcedzam.
Wodę zaotowuję razem z cukrem, wrzucam żurawinę i gotuję ok. 20 minut. W międzyczasie obieram gruszki i kroję na kawałki ok 1 -2 cm. Dorzucam do żurawiny i gotuję jeszcze kolejne 20 minut ta niewielkim ogniu, od czasu do czasu mieszając. Gorące żurawiny przekładam do wyparzonyh słoików i od razu zakręcam.

czwartek, 4 listopada 2010

kurczak z grilla i śliwki z piwnicy

Mam dla Was dzisiaj sałatkę.
Ale zanim dojdę do meritum sprawy - wtrącę kilka wątków pobocznych.
Żeby odpędzić tą listopadową szarugę, postanowiłam dziś zaserwować takie małe wspomnienie lata.

Otóż, jak zapewne niektórym wiadomo, całe wakacje spędziłam z daleka od cywilizacji.
Jak na lato przystało, zdarzało mi się grillować, sałatkować i zbijać bąki.
Stałym punktem mojego sezonu grillowego (i nie tylko) jest poniższy przepis na kurze piersi:

 Grillowane piersi kurze z cząbrem i czosnkiem

1 podwójna pierś kurza
2-3 ząbki czosnku
2 łyżeczki suszonego cząbru
30 -50 ml białego octu winnego balsamicznego (używam Mazetti)
50 -100 ml oliwy z oliwek (w zależności od wielkości piersi)

Piersi kurczaka przekrajam ostrym nożem wzdłuż na pół (wtedy wychodzą nam 4 cieńsze kawałki zamiast 2 grubych piersi), oddzielam polędwiczki. Wkładam do miski i dodaję posiekany czosnek oraz pozostałe składniki marynaty. Wstawiam do lodówki na min. 2 godziny (czasem nawet na 2-3 dni).
Wkładam piersi na dobrze rozgrzany grill (lub patelnię grillową) i smażę na sporym ogniu ok 3-5 minut z każdej strony. Jeżeli pierś jest wyjątkowo gruba - zdejmuję z ognia i zostawiam pod przykrywą ok 2 minut.
Tak przygotowana pierś jest bardzo soczysta i świetnie sprawdza się jako dodatek do różnego rodzaju sałat lub np. nadzienie do tortilli.

Jako sumienna gospodyni domowa w trakcie lata szykowałam  również przetwory na zimę.
Jako, że nie miałam dostępu do internetu - nie dane mi było się nimi pochwalić na blogu.
Postaram się jednak sukcesywnie odkrywać tajemnice mojej przepastnej piwnicy ;-)
Dziś tajemnic przepastnej piwnicy odcinek II czyli śliwki w occie.

Śliwki marynowane (wg M. Kuronia)
1 kg twardych śliwek węgierek
250 ml octu spirytusowego 10%
700 g cukru
500 ml wody
80 g czarnej gorczycy*
1/2 łyżeczki soli

Śliwki myjemy, przepoławiamy i wyjmujemy z nich pestki. Wlewamy do garnka wodę, ocet, cukier i sól. Gotujemy, aż cukier całkowicie się rozpuści, wtedy wkładamy do marynaty śliwki i gotujemy je na małym ogniu mniej więcej 10 minut, aż zrobią się szkliste. Słoiki wyparzamy. Śliwki wyjmujemy łyżką cedzakową z marynaty i układamy w słoikach. Gorczycę mielimy i mieszamy z marynatą, po czym zalewamy nią śliwki w słoikach. Zakręcamy je i pasteryzujemy od 15-30 minut w temperaturze 80ºC, zależnie od ich wielkości (najdłużej litrowe, najkrócej pół litrowe). **

*dałam ok 30 g, bo więcej nie miałam
** nie pasteryzowałam

No to teraz możemy to wszystko wrzucić do miski, dodać co nieco składników i mamy obiecaną sałatkę: 

Sałatka z grillowanym kurczakiem i marynowanymi śliwkami

1/2 piersi kurczaka pokrojonej w paski
2 garści sałaty lodowej
1 garść rukoli
5-10 marynowanych śliwek, przepołowionych
1/2 świeżej gruszki, posiekanej na plasterki
sos: 1 łyzeczka musztardy dijon, 1 łyżeczka miodu, 1 łyżeczka białego octu winnego balsamicznego, ok 30 ml oliwy z oliwek, sól, czerwony pieprz

Wszystkie składniki układamy w salaterce, polewamy dobrze zmieszanym sosem.
Smacznego!