Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tylko dla orłów ;-). Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tylko dla orłów ;-). Pokaż wszystkie posty

wtorek, 5 stycznia 2010

Święta, święta ... i po świętach!


Postanowienia postanowieniami, ale mam pewne zaległości. Otóż zrobiłam na święta piernik staropolski
Wyszedł pyszny i ogromny.Warto było kisić to ciasto na strychu przez prawie dwa miesiące.
Z całą pewnością będzie on w naszym domu żelazną pozycją na każde Boże Narodzenie.
Z ilości podanej w przepisie wyszły mi trzy blachy ciasta, rozwałkowanego na ok. 5 mm (blachy, jakie są zwykle na wyposażeniu piekarnika - duże). Ciasto sporo rośnie w trakcie pieczenia.
Pzrełożyłam go masą marcepanową i śliwkową, udekorowałam lukrem.
Zajadaliśmy się nim jeszcze w Nowy Rok. Nie znudził się nam, a nawet powiem więcej - powoli zaczynam już za nim tęsknić...

Masa marcepanowa:
0,5 kg obranych migdałów
2 szklanki cukru pudru
4 jajka
1 szklanka cukru zwykłego
łyżeczka olejku migdałowego

Migdały zmieliłam dwukrotnie za pomocą maszynki do mięsa, wymieszałam z cukrem pudrem.
Jajka ubiłam z cukrem w kąpieli wodnej, dodałam migdały i olejek. Posmarowałam pienik grubą warstwą wystygniętej masy.

Masa śliwkowa
150 ml brandy (może być rum)
0,7 kg śliwek suszonych ale nie wędzonych

Śliwki namoczyłam w brandy. Odstawiłam na 2 godziny. Po tym czasie wszystko zmiksowałam i rozłożyłam masę na pierniku.

Lukier
1 łyżka ciepłej wody
1 łyżka soku z cytryny
ok. 200 g cukru pudru

Składniki wymieszać i lukier gotowy. Natychmiast rozsmarowałam na pierniku.



środa, 9 grudnia 2009

Ruskie jadą!


Wyszły tak "przy okazji" grubszej roboty czyli przygotowywania pierogów i uszek na święta (te, obgotowane, czekają już w zamrażalniku).
Ruskie to podstawa w moim domu od kiedy pamiętam. Najpierw były te NAJLEPSZE NA ŚWIECIE - robione przez babcię. W dzieciństwie zawsze chętnie przy nich pomagałam, a jeszcze chętniej podjadałam farsz. Wtedy były z serem i ziemniakami, bez cebuli, ale na słono. Podawane zawsze z roztopionym masłem i śmietaną. Znikały z talerzy, zanim zdążyła się ugotować następna partia.
Dzisiaj to babcia pomagała mi lepić pierogi, zmienione już w swojej recepturze, ale wciąż tak samo porządane w naszym domu.
Z tej słusznej porcji wychodzi nieco ponad 100 pierogów (przy naprawdę cienko wałkowanym cieście). Celowo podaję taką dużą ilość składników, ponieważ uważam, że nie opłaca się zabierać do mniejszej porcji. Bałagan panujący w kuchni jest porównywalny, a przynajmniej później bardziej się pamięta smak tych pierogów, niż masę pracy włożoną w ich przygotowanie.

Moje ulubione ruskie pierogi:

ciasto:
1 kg mąki pszennej 450
ok. 500 ml wody (letnia, przegotowana)
1 jajko
1 łyżeczka soli

farsz:
1 kg ugotowanych ziemniaków
2-3 cebule, pokrojone w kostkę
1/2 kg twarogu tłustego lub półtłustego
świeżo mielony pieprz do smaku ( ja daję sporo)
2 łyzki oleju do smażenia cebuli
sól

Mąkę z jajkiem i wodą zagniatam tak długo, aż ciasto będzie plastyczne i lśniące - wtedy daje się ładnie wałkować (ilość wody zależy tak naprawdę podobno od wilgotności mąki, jaką użyjemy) . Zawsze dodaję wodę raczej "na oko", patrząc ile jest jej w stanie wchłonąć mąka. Zostawiam do odpoczęcia na ok. 30 minut.

W międzyczasie przygotowuję farsz:
Ugotowane, ostudzone ziemniaki rozdrabniam widelcem tak, żeby było czuć grudki, nie przeciskam przez praskę. Dodaję twaróg i przesmażoną, ostudzoną cebulę, sól, pieprz. Wszystkie składniki dokładnie łączę.

Teraz pozostaje tylko uzbroić się w cierpliwość i lepić.  Czyli jakieś 2 godziny roboty!

Pierogi układam na czystą ściereczkę (a raczej obrus) i przykrywam kolejną ściereczką, żeby nie wyschły przed ugotowaniem. Wrzucam na osolony wrzątek, mieszam i czekam aż wypłyną. Do wody dodaję zwykle jeszcze łyżkę oliwy, żeby pierogi się zbytnio nie kleiły. Po ok. 3 minutach od wypłynięcia wyjmuję cedzakową miską na półmisek. Podaję z rozpuszczonym masłem i śmietaną.
A wieczorem - dla tych, co jedzą obiad na kolację - podsmażone na maśle.
Smacznego!