Pokazywanie postów oznaczonych etykietą potrawy mączne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą potrawy mączne. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 7 marca 2011

tagliatelle all'arrabbiata po mojemu


Danie z cyklu fast food. Makaron w pysznym, lekkim, paprykowo - pomidorowym sosie.
W opcji premium w wersji z domowym makaronem ;-)
Naprawdę warto!

Tagliatelle all'arrabbiata
(porcja dla 4 osób)
4 łyżki oliwy
3 średnie podłużne słodkie papryki (czerwone, pomarańczowe)
1 średnia cebula
2 ząbki czosnki
3 papryczki piri piri
1 puszka dobrej jakości pomidorów (400g)
sól, pieprz do smaku
do posypania:
pęczek natki pietruszki
100 g sera pecorino (ewentualnie parmezanu)
500g makaronu tagliatelle  (przepis na makaron klik)
Paprykę myjemy, wykrajamy gniazda nasienne, kroimy w kostkę.Cebulę i czosnek drobno siekamy. Na patelni z grubym dnem rozgrzewamy oliwę, wrzucamy paprykę i cebulę i smażymy na niewielkim ogniu pod przykryciem, aż zmięknie (ok 7-10 minut), dodajemy czosnek, posiekaną papryczkę piri piri i przesmażamy dalsze 2 minuty. Następnie wrzucamy pokrojone pomidory, dusimy całość kolejne 10 minut. Przyprawiamy solą i pieprzem do smaku. Lekko studzimy i całość dokładnie miksujemy blenderem.
Makaron gotujemy al dente,odcedzamy i mieszamy z ciepłym sosem. Całość posypujemy porządnie serem pecorino i natką pietruszki. Pycha!

piątek, 11 lutego 2011

KA wyzwanie pierwsze. spaghetti bolognese

Nareszcie jest! Przybył do portu po dwumiesięcznej podróży Batorym :-D
Mój Groszkowy Kitchenaid.
Zaprzęgłam go więc z marszu do ciężkiej pracy - niechajże Kocur pokaże, co potrafi!
Makaron niechże zrobi, a najlepiej spaghetti.
I zrobił. Prawdziwe spaghetti bolognese :-)

Spaghetti bolognese
(porcja dla 4 osób)
ciasto na makaron
(przepis M. Roux "Jajka")
250g mąki 00 (dałam Manitobę)
1 średnie jajo
4 zółtka
1łyżka oliwy z oliwek
szczypta soli
1 łyżka zimnej wody
Na czystym blacie usypujemy z mąki kopczyk, pośrodku robimy wgłębienie. Wlewamy tam jajko, żółtka, oliwę, wodę i sól. Wszystkie składniki mieszamy palcami, a potem stopniowo dodajemy do nich mąkę. Kiedy ciasto tworzy prawie jednolitą masę, formujemy kulę, owijamy folią spozywczą i wkładamy do lodówki na godzinę.
Dzielimy ciasto na pół. Jedną część zawijamy, drugą przepuszczamy przez maszynkę do makaronu, zaczynając od najszerszego ustawienia wałków. Przepuszczamy je kilkakrotnie, za każdym razem zmniejszając szczelinę między wałkami, aż dojdziemy do 1,5 mm (wałkowałam na ustawieniu nr 4). Jeszcze raz przepuszczamy, zeby się nie kurczyło podczas cięcia.
Zmieniamy końcówkę, kroimy ciasto na spaghetti. Kłębki makaronu kładziemy na pergaminie posypanym odrobiną mąki, żeby miały dostęp do powietrza i się nie sklejały.
Do dużego garnka wlewamy wodę, lekko solimy, dodajemy kilka kropel oliwy. Świeżo zrobiony makaron gotujemy 1,5 - 2 minuty.

 
sos bolognese
na podstawie foodnetwork.com
(porcja dla 4 osób)
150 g wędzonego boczku (zmielony na grubszym sitku)
1 cebula, drobno posiekana
1 mała marchew, drobno posiekana
mały kawałek selera, drobno posiekany
2 ząbki czosnku, drobno posiekane
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyzeczki pieprzu
1 liść laurowy, drobno pokruszony
1 łyżka świeżego, posiekanego tymianku
1 łyżka świeżego, posiekanego oregano
1/4 łyzeczki mielonego cynamonu
1/4 łyżeczki świeżo startej gałki muszkatołowej
250 g mielonego mięsa wołowego
1 łyżeczka koncentratu pomidorowego
150 ml czerwonego wina
200 ml pomidorowej passaty
200 ml siekanych pomidorów z puszki
100 ml bulionu warzywnego lub wody
1 łyzeczka cukru
1 łyżka kwaśnej śmietany
1 łyżka masła
2 łyżki siekanej natki pietruszki
100-150 g świeżo startego parmezanu

Boczek podsmażam na średnim ogniu ok. 3-4 minut, aż wytopi się tłuszcz, następnie dodaję cebulę, marchew i selera i smażę kolejne 4 minuty. Dodaję czosnek i przyprawy i smażę na pateli ciągle mieszając dosłownie 30 sekund. Po tym czasie dorzucam mięso, przesmażam je ok. 5 minut. Gdy przestanie być różowe - dodaję łyżkę koncentratu, całość mieszam i wlewam na patelnię wino. Gotuję ok 2 minut, do wyparowania połowy płynu. Dodaję pomidory, pasatę i bulion, zmniejszam ogień i gotuję całość pod przykryciem ok. 1,5 godziny (nie krócej!). Po tym czasie dodaję śmietanę, masło, natkę pietruszki i podgrzewam jeszcze ok. 2 minut. Podaję ze świeżo ugotowanym makaronem spaghetti, posypane grubo parmezanem. Mniam!

sobota, 22 stycznia 2011

fiesta mexicana! beef burrito.


Uwielbiam meksykańskie żarcie.
Niestety, gdy nachodzi mnie ochota, aby poszukać takowego na mieście, kończy się to zwykle niemiłosierną klapą. Co prawda, czasem zdarza się trafić na coś jadalnego, jednak w Warszawie nigdy burrito nie powaliło mnie na kolana. A prawdziwe meksykańskie burrito naprawdę ścina z nóg!
I znów dochodzi do głosu stara mądrość życiowa: "bo nie ma to jak zrobić sobie samemu"...
Więc sobie zrobiłam. Z wołowiną, serem cheddar, odsmażaną fasolą, sosem salsa i guacamole. Klasyk.

Beef burrito
(porcja na 5 sztuk)
Przepis na pyszne tortille
(zaczerpnięty z forum cincin)
1,5 szklanki mąki
60 g smalcu
1/2 szklanki ciepłej wody
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

Mąkę mieszamy z solą i proszkiem do pieczenia, dodajemy pokrojony w małą kostkę smalec. Miksujemy w malakserze lub robocie kuchennym. Następnie dodajemy ciepłą wodę i mieszamy aż powstanie miękkie, elastyczne ciasto. Zawijamy ciasto w folię aluminiową i wkładamy do lodówki na min 1 godzinę (można na całą noc). Następnie dzielimy ciasto na 5 sztuk, wałkujemy bardzo cienkie placki, podsypując nieco mąką. Smażymy na suchej,gorącej patelni, bardzo krótko z obu stron (ok 30-60 sekund, az powstaną bąble). Placki zawijamy od razu w ściereczkę i wkładamy w worek foliowy, żeby nie wyschły.

Przepis na fasolę
250 g suszonej czerwonej fasoli
1 i 1/2 cebuli
3 ząbki czosnku
sok z 1/2 limonki i sól do smaku
2 łyżki oleju

Fasolę namaczam dzień wcześniej (min 12 godzin), następnie gotuję w tej samej wodzie z dodatkiem 1/2 cebuli oraz 3 całych ząbklów czosnku. Gotuję tak długo, aż będzie się rozpadać (ok. 2 godzin). Jeżeli trzeba uzupełniam wodę. Gorącą fasolę miksuję wraz z cebuą, czosnkiem i wodą pozostałą z gotowania (powinna sięgać do płowy fasoli) na gładką pastę. Pozostałą cebulę szatkuję drobno i przesmażam na oleju na lekko złoty kolor, następnie dodaję pastę z fasoli i smażę jeszcze ok. 3 minut, Powinna mieć kremową konsystencję. Jeżeli jest za sucha, dolewam odrobinę wody. Doprawiam do smaku solą i sokiem z limonki.


Przepis na farsz mięsny
500 g mielonej wołowiny
1 cebula
3 ząbki czosnku
2-3 łyżeczki zmielonego kuminu
1-2 łyzeczki zmielonego chilli
2 łyżki oleju
1 puszka (400ml) dobrej jakości pomidorów pelati
sól

Na patelni rozgrzewam olej, wrzucam drobno posiekaną cebulę, podsmażam ok. 5 minut, aż się lekko zezłoci. Następnie w ostatniej minucie dodaję posiekany czosnek i przyprawy. Gdy przyprawy uwolnią swój aromat dodaję mięso i smażę ok. 10 minut, aż będzie lekko przyrumienione. Całość zalewam sosem pomidorowym i dodaję drobno posiekane pomidory. Duszę jeszcze ok. 5 minut pod przykryciem i doprawiam solą i chilli, jeśli to konieczne.

Dodatkowo: 100 g startego sera cheddar

Na każdym placku rozsmarowuję 2 łyżki pasty fasolowej, nakładam porcję farszu, posypuję serem formuję jak krokiet i zawijam w folię aluminiową.
Gotowe burrita wkładam do piekarnika nagrzanego na 200C na ok. 15 minut.
Podaję gorące z sosem salsa, guacamole i łyżką kwaśnej śmietany. 
Palce lizać! 


poniedziałek, 22 listopada 2010

świętujemy! część 1 - rosół z bażanta

I tak oto minął roczek...
22 listopada 2009 napisałam swojego pierwszego posta.
Z tej okazji zapraszam na pierwszy odcinek relacji z wczorajszej, urodzinowej biesiadki.

Nie będzie z tej okazji tortu ze świeczkami.
Zamiast niego - jak przystało na dziewczynę ze wschodu - postanowiłam zaserwować dziś pierogi.
Bo kocham pierogi ponad wszystko. A najbardziej ruskie.
Ale jako, że to święto i że powinno być nieco wykwintniej - dziś zapraszam na rosół z uszkami.
Rosół najprzedniejszy wśród rosołów - z BAŻANTA.
Jak szaleć - to szaleć!

Rosół z bażanta
1 sprawiony bażant
2,5 l wody
3 średnie marchewki
2 średnie pietruszki
1/2 średniego selera
1 mały por
1 cebula (przekrojona i przypalona na ogniu)
2 liscie laurowe,
3 ziarna ziela angielskiego
garść liści lubczyku
sól, pieprz świeżo mielony
natka pietruszki

Bażanta dzielimy na części, płuczemy, wkładamy do zimnej wody wraz z liściem laurowym, zielem i cebulą. Bardzo powoli doprowadzamy do wrzenia, zdejmujemy szumy i wkładamy obraną, przekrojoną wzdłuż włoszczyznę i liście lubczyku. Gotujemy na małym ogniu ok 2-3 godziny (garnek powinien być odkryty, rosół powinien tylko "mrugać"). Pod koniec gotowania przyprawiamy solą i pieprzem, przecedzamy. Podajemy z ulubionymi dodatkami, posypany natką pietruszki.

Uszka z mięsem z bażanta
ciasto:
500 g mąki
250 ml przegotowanej, ciepłej wody
1 jajko
100 g masła
sół
farsz:
mięso z ugotowanego w rosole bażanta
ok. 250-300 g wędzonego tłustego boczku lub podgardla
1 jajo
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka gałki muszkatołowej
2 łyżeczki suszonego estragonu
1 łyżka smalcu
sól, pieprz
pęczek natki kolendry

Mąkę przesiewamy na stolnicę, w środek wbijamy jajko, mieszamy nożem, dolewając ciepłą wodę. Następnie dodajemy miekkie masło i szczyptę soli. Wszystko razem zagniatamy, aż powstanie nam elastyczne, miękkie i lśniące ciasto. Zawijamy je w folię, zeby odpoczęło i przygotowujemy farsz. 
Cebulę i boczek siekamy, podsmażamy aż zmiękną na łyżce smalcu, dodajemy obrane mięso z bażanta, przyprawy, mieszamy i chwilę dusimy pod przykryciem (5 minut). Zostawiamy do przestudzenia.
Następnie mielimy czały farsz maszynką do mięsa lub siekamy blenderem do uzyskania jednolitej masy. Wbijamy jajo, dodajemy przyprawy i natkę kolendry i całość mieszamy.
Formijemy z mięsa małe kulkki (ok. 1 - 1,5 cm średnicy).
Ciasto wałkujemy, podsypując mąką, wykrajamy kieliszkiem kółka. Na środek każdego placka kładziemy kulkę farszu, składamy na pół i dokładnie zlepiamy. Nastepnie składamy przeciwległe końce pierożka i zlepiamy je, formując uszka.
Wrzucamy uszka do gotującej się wody (posolona, z dodatkiem 1 łyżki oleju), mieszamy, przykrywamy. Jak się zagotują -zdejmujemy pokrywkę, zmniejszamy ogień i gotujemy jeszcze 2 minuty. Wyjmujemy łyżką cedzakową na talerz. Rozkładamy płasko do ostygnięcia.
Smacznego!


piątek, 2 lipca 2010

naleśniki i puński jarmark

Powoli szykuję się do wyjazdu.
Myślami jestem już w krainie jagód, poziomek i bezkresnych lasów.
Robię również porządki w przetworach. Dojadamy ostatnie słoiczki z zeszłego roku.
Mam nadzieję wrócić jesienią ze świeżym zapasem konfitur i wszelakiej maści grzybów.
Dziś zapraszam na najzwyklejsze, najpyszniejsze naleśniki. Z twarogiem i konfiturą z jagód.

Naleśniki z twarogiem i konfiturą jagodową

2 jajka
300 g mąki
250 ml przegotowanej letniej wody
250 ml letniego mleka
szczypta soli
kawałek słoniny do smażenia
nadzienie:
200 g twarogu
1 żółtko
cukier waniliowy
1-2 łyżki cuktu
1-2 łyżki śmietany (w zależności od użytego twarogu, gdy farsz okaże się zbyt suchy)
2 łyżki masła do podsmażenia naleśników
polewa: domowa konfitura z jagód

Jajka ubijam mikserem, dodaję wodę i mleko, następnei powoli dosypuję mąkę. Mieszam do momentu, aż powstanie jednolite ciasto, ale niezbyt długo (podobno zbyt długie miksowanie ciasta powoduje, że naleśniki tracą swoją puszystość). Odstawiam ciasto na 20 minut, żeby odpoczęło. Następnie rozgrzewam patelnię, smaruję kawałkiem słoninki nadzianej na widelec. Smażę na niezbyt dużym ogniu, tak aby naleśniki w trakcie smażenia ładnie nam podrosły, ale nie przypaliły się.
Twaróg miksuję z żółtkiem i cukrami, jeżeli konieczne dodaję odrobinę śmietany.
Naleśniki smaruję nadzieniem, składam na 4 lub zwijam w rulon.
Podsmażam na maśle, polewam konfiturą.
Smacznego!

Podczas porządkowania zdjęć z poprzednich wakacji odszukałam fotografie zrobione z okazji jarmarku 15 sierpnia w Puńsku.
Była to nieprawdopodobna impreza, na której (możecie wierzyć lub nie) ciężko było o znalezienie stoiska z chińską tandetą, królowało natomiast litewskie rękodzieło, domowe wędliny i sery.
Postanowiłam zamieścić te zdjęcia na blogu, ponieważ jarmark zrobił na mnie ogromne wrażenie.
Z pewnością w tym roku w połowie sierpnia również będę grasować w okolicach Puńska!


piątek, 25 czerwca 2010

pyszna tarta botwinkowa


















Lato, lato, lato czeka
razem z latem czeka rzeka
razem z rzeką czeka las
a tam ciągle nie ma nas....
14 dni do wyjazdu. Nie mogę się doczekać.
Robię na obiad szybką tartę i wracam do planowania wakacji :-)

Uwielbiam botwinkę. Jak już pewnie pisałam, za chłodnik dam się pokroić.
Niestety aura nie sprzyja wszelkiego rodzaju zimnym potrawom, pierwsze dni lata nas nie rozpieszczają.
Botwinkę przeznaczoną na chłodnik wykorzystałam więc w inny, równie pyszny sposób.
Zrobiłam tartę botwinkową, która bardzo smakuje ze szklaneczką maślanki.
Jest bardzo smaczna, sycąca i naprawdę nie tak pracochłonna, jakby się to mogło wydawać.

Tarta botwinkowa
składniki na ciasto (przepis od Lo):
250g mąki krupczatki
150g miekkiego masła
1 rozbełtane jajko
1 łyżka mleka
1/2 łyżeczki soli
składniki na nadzienie (zmodyfikowałam nieco przepis Liski):
1 spory pęczek botwinki z buraczkami
3 łyżki masła
pęczek koperku
3 łyżki kaparów
3-4 ząbki czosnku
100 g sera gruyere
100g mozarelli
2 jajka
100 ml śmietany
3 łyżki octu winnego
kminek, gałka muszkatołowa
sól, pieprz, cukier do smaku

Mąkę szybko zagniatam w misce z miękkim masłem, jajkiem, solą i mlekiem, tworzę kulę, zawijam w folię i wkładam na 1 godzinę do lodówki (można to zrobić dzień wcześniej).
Formę do tarty (lub w tym wypadku u mnie patelnia bez rączki) wykładam papierem do pieczenia, wylepiam ciastem, nakłuwam widelcem i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 190C i podpiekam przez 15 minut (nigdy nie wysypuję ciasta fasolą i jakoś mi się nie podnosi).
W międzyczasie siekam botwinkę, ścieram na tartce buraczki. Masło rozgrzewam na patelni, dodaję posiekany czosnek, a po 1 minucie botwinkę, koperek i kapary. Przykrywam i duszę ok 3 minut, aż lekko zmięknie. Następnie podlewam octem winnym, doprawiam do smaku cukrem (można pominąć gdy mamy słodki ocet), solą, pieprzem, kminkiem i gałką. Jajka mieszam ze śmietaną, dodaję starty ser gruyere, sól, pieprz.Na podpieczone ciasto wykładam farsz, polewam jajkami i posypuję posiekaną mozarellą. Piekę w 190C przez 30 minut.
Podaję lekko ostudzoną z kubkiem maślanki. Naprawdę pycha!

A puszcza czeka...


wtorek, 15 czerwca 2010

sezon na truskawki

Są dwa okresy w roku, do których niemiłosiernie tęsknię: sezon na truskawki i jesień w Puszczy.
Truskawki w czerwcu jem do obrzydzenia, tak żeby do następnego sezonu mieć przesyt.
Ciasta, pierogi, knedle, a przede wszytkim truskawki z cukrem i śmietaną.
Codziennie kupuję przynajmniej kilogram. Obowiązkowo.

Pierogi z truskawkami

500 g mąki
1 jajo
230 ml letniej, przegotowanej wody
szczypta soli
1 kg truskawek
cukier

Mąkę przesiewam do miski, dodaję jajo, wodę i sól, mieszam, aż powstanie kula. Wykładam na blat, zagniatam do uzyskania gładkiego, lśniącego ciasta (ok. 20 minut). Wkładam do torebki foliowej i zostawiam, żeby odpoczęło ok. 15 minut.
W tym czasie muję truskawki, odrywam szypiłki, co większe przekrajam na pół. Zostawiam na sicie, żeby obeschły.
Ciasto dzielę na 4 części, każdą część wałkuję, podsypując mąką i szklanką wykrajam placuszki.
Na każdy placek układam po 1 truskawce i lekko posypuję cukrem. Zlepiam brzegi i układam na czystą ściereczkę.
Pierogi wrzucam na gotującą się wodę, mieszam i zostawiam do wypłynięcia. Gotuję ok. 3-4 minut.
Podaję posypane cukrem i polane smietaną.
Pycha!



poniedziałek, 17 maja 2010

Bo są dni, gdy z nieba kapie deszcz...






















"Są takie dni w tygodniu
gdy nic się nie układa
i jak na złość wypada wszystko z rąk..."

Dzisiaj zapraszam na obiad w stylu retro.
Smak dzieciństwa, czyli racuchy ze szklanką ciepłego mleka.
Czas wykonania: 15 minut.

Racuchy z jabłkami
350 g mąki (ok. 2 szklanek)
2 jajka
500 ml zsiadłego mleka
1 opakowanie cukru waniliowego
1 łyżka cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 jabłka
olej do smażenia
Jajka rozbełtać trzepaczką lub mikserem z mlekiem, dodać cukry, mąkę i proszek do pieczenia. Na końcu wrzucić pokrojone na małe kawałki jabłka.
Smażyć na niezbyt duzym ogniu do zrumienienia z obu stron.
Osuszyć na ręczniku papierowym. Posypać cukrem pudrem.
Smacznego!

 

czwartek, 18 marca 2010

śniadanko palce lizać!


Placuszki idealne na leniwe niedzielne śniadanie.
Miękkie i puszyste. 
Bardzo smakują dzieciakom. I nie tylko.


Placki z twarożkiem
200 g twarogu
2 jaja
5-6 łyżek mąki
1 łyżka jogurtu naturalnego
1 łyżka mleka
1 cukier waniliowy
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżka masła


Twaróg zmiksować z żółtkami, jogurtem, mlekiem i cukrem i masłem. Dodać mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia. Białka ubić na sztywną pianę, delikatnie wmieszać do masy.
Smażyć na patelni teflonowej bez tłuszczu po ok. 2 minuty z każdej strony.
Podawać ze ulubioną konfiturą i szklanką mleka.
U mnie dodatkiem było "wspomnienie lata" czyli domowa konfitura jagodowa prosto z Suwalszczyzny :-)
Smacznego!













niedziela, 21 lutego 2010

Aromatyczne ciasto jabłkowe

Dostałam ostatnio przesyłkę z młyna. Zamówiłam dużo różnego rodzaju mąk razowych i ciemny cukier. I nie zawaham się ich wykorzystać.
Będę teraz piekła sporo razowych chlebów, ciast i ciasteczek.
Odsłona pierwsza - to ciasto mokre, wilgotne i z dużą ilością błonnika - jak sam je określa autor, Gordon Ramsay w książce "Zdrowa kuchnia".
Od siebie mogę dodać, że jest niezwykle słodkie i aromatyczne. Bardzo smaczne i zdrowe :-)

Aromatyczne ciasto jabłkowe

1kg jabłek do pieczenia
50g cukru pudru
30g masła i dodatkowo do natłuszczenia tortownicy
2 dojrzałe dorodne jabłka do dekoracji
sok z 1 cytryny
225g mąki razowej
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
0,5 łyżeczki sody
0,25 łyżeczki soli
175g brązowego cukru
1 łyżeczka mielonego cynamonu
1 łyżeczka mielonego imbiru
0,5 łyzeczki mielonych goździków
1 duże jajko, rozbełtane
50ml jasnej oliwy z oliwek
na glazurę
2 łyżki dżemu morelowego+2 łyżki wody (dałam marmoladę pomarańczową)



Obrane, drobno pokrojone jabłka wrzucić razem z cukrem i masłem na patelnię, podgrzewać na dużym ogniu aż powstanie papka i odparuje częśc wody. Wystudzić.
Pozostałe jabłka obierz, usuń gniazda nasienne i pokrój w bardzo cienkie plasterki. Skrop sokiem z cytryny i odrobiną wody. Rozgrzej piekarnik do 180C.
Wymieszaj mąkę proszek, sodę, sól, cukier i przyprawy. Zrób w środku dołek i wlej jajko, oliwę i masę jabłeczną. Krótko wymieszaj, by składniki się połączyły.
Przełóż ciasto do tortownicy 20- 30 cm,piecz 30 minut, wyciągnij, szybko poukładaj na środku plasterki jabłek (tak, by na siebie nachodziły) zostawiając margines 1cm do brzegu. Włóż ciasto z powrotem do piekarnika na ok 30-35minut, sprawdź patyczkiem, czy gotowe.
Wyłącz piekarnik i pozostaw tam ciasto, by powoli ostygło, posmaruj rozcieńczonym dżemem morelowym by nadać mu połysku, podawaj na ciepło. (dopiekłam ciasto jeszcze 10 minut po posmarowaniu marmoladą).
Smacznego!



czwartek, 28 stycznia 2010

Niby ruskie, a jednak nie ruskie...


Czy w Waszym domu też istnieje coś takiego, jak uzależnienie od ruskich pierogów?
Ruskie to potrawa, która niezmiennie znajduje się w mojej ścisłej trójce.
Tęsknię za nimi zawsze i wszędzie, mogłabym je jeść trzy razy dziennie i chyba nigdy by mi się nie znudziły.
Wczoraj wieczorem babcia nieśmiało bąknęła: "można by było nalepić pierożków". Nikomu nawet nie przemknęło przez myśl, żeby dopytać, o jakie pierożki jej chodzi. Było jasne: chodzi o RUSKIE!
Jednak nie zawsze mamy czas na to, żeby spędzić cały dzień w kuchni i "nalepić pierożków".
Obsesyjna myśl o ruskich wciąż nas nie opuszczała. Postanowiłam więc zrobić chociaż ich namiastkę, taką podróbkę. Ale zawsze to coś...

Naleśniki ruskie
Farsz:
500 g ziemniaków
2 średnie cebule
250 g twarogu (oczywiście najlepiej tłustego :-))
2 łyżki oliwy
1 jajko
sól, pieprz

Ziemniaki ugotować i ostudzić. Przecisnąć przez praskę. Cebulę podsmażyć na oleju, ale nie pozwolić, żeby zbytnio zbrązowiała. Do wystudzinych ziemniaków dodać cebulę, twaróg, jajko, sól i pieprz. Wyrobić na gładką masę.

Naleśniki
300g semoliny
250ml maślanki
250 ml wody
2 jajka
sól
słonina do smażenia

Jajka rozbić mikserem, dodać maślankę, wodę, następnie powoli dodawać mąkę, aż powstanie gładkie ciasto o konsystencji rzadkiej śmietanki. Patelnię rozgrzać, posmarować cienko słoninką, smażyć cienkie placki z obu stron.Naleśniki na semolinie i maślance wychodzą dość pulchne i delikatne.
Można oczywiście zrobić je w sposób tradycyjny, czyli ze zwykłą mąką pszenną i mlekiem.

Na każdym naleśniku kładziemy ok 2 łyżek farszu i zwijamy w rulony. Podsmażamy na maśle i podajemy koniecznie ze śmietaną!
Smacznego!

wtorek, 5 stycznia 2010

Bella buła!



Oczywiście nie wytrzymałam z daleka od kuchni i z okazji Sylwestra upichciłam foccacię.

Sylwestrowa była z suszonymi pomidorami i oregano. Dzisiejsza jest z oliwkami i morską solą.
Pyszny bułko-chlebek. Posmarowany masłem to niebo w gębie. Przypomina trochę spód pizzy, ale jest bardziej puszysty i wyrośnięty.
Przepis w wersji oryginalnej znajduje się na blogu Pracownia Wypieków.

Focaccia z oliwkami

250 g ugotowanych ziemniaków
300-400 ml ciepłej wody
1 łyżeczka soli
600 g mąki pszennej (fajna wychodzi z mąki orkiszowej)
20 g drożdzy świeżych plus 1 łyżeczka cukru
3 łyżki oliwy
oliwa do posmarowania wierzchu focacci
2 garści zielonych oliwek
sól morska do posypania
Drożdze rozetrzeć z łyżeczką cukru, wymieszać z 2 łyżkami ciepłej wody i odstawić na 15 minut.
Ziemniaki przecisnąć przez praskę, wymieszać z mąką i solą. Wlać drożdże i miksując ciasto powoli wlewać oliwę i wodę - ciasto powinno być raczej luźne, klejące. Ilość wody zależy od tego, jak wilgotne są ziemniaki, dlatego należy dodawać ją stopniowo.
Kiedy konsystencja ciasta będzie gładka, dodać oliwki. Przykryć miskę folią i odstawić na 1,5 - 2 godziny, aż ciasto podwoi objętość.
Formę wyłożyć papierem do pieczenia i posmarować oliwą (jej wielkość zależy od tego, czy wolisz cienką czy raczej grubą focaccię. Ja lubię wysoką, więc używam formy o wymiarach 25x35 cm, można użyć też formy 30x45 cm). Opuszkami palców zrobić w wierzchu wgłębienia, posmarować oliwą, posypać solą i rozmarynem.
Odstawić do wyrastania na ok. 30 minut.
Piekarnik nagrzać do 200 st C.
Wstawić focaccię i piec ok. 30-40 minut, do czasu zrumienienia.
Lekko przestudzić (wówczas lepiej się kroi).





środa, 9 grudnia 2009

Ruskie jadą!


Wyszły tak "przy okazji" grubszej roboty czyli przygotowywania pierogów i uszek na święta (te, obgotowane, czekają już w zamrażalniku).
Ruskie to podstawa w moim domu od kiedy pamiętam. Najpierw były te NAJLEPSZE NA ŚWIECIE - robione przez babcię. W dzieciństwie zawsze chętnie przy nich pomagałam, a jeszcze chętniej podjadałam farsz. Wtedy były z serem i ziemniakami, bez cebuli, ale na słono. Podawane zawsze z roztopionym masłem i śmietaną. Znikały z talerzy, zanim zdążyła się ugotować następna partia.
Dzisiaj to babcia pomagała mi lepić pierogi, zmienione już w swojej recepturze, ale wciąż tak samo porządane w naszym domu.
Z tej słusznej porcji wychodzi nieco ponad 100 pierogów (przy naprawdę cienko wałkowanym cieście). Celowo podaję taką dużą ilość składników, ponieważ uważam, że nie opłaca się zabierać do mniejszej porcji. Bałagan panujący w kuchni jest porównywalny, a przynajmniej później bardziej się pamięta smak tych pierogów, niż masę pracy włożoną w ich przygotowanie.

Moje ulubione ruskie pierogi:

ciasto:
1 kg mąki pszennej 450
ok. 500 ml wody (letnia, przegotowana)
1 jajko
1 łyżeczka soli

farsz:
1 kg ugotowanych ziemniaków
2-3 cebule, pokrojone w kostkę
1/2 kg twarogu tłustego lub półtłustego
świeżo mielony pieprz do smaku ( ja daję sporo)
2 łyzki oleju do smażenia cebuli
sól

Mąkę z jajkiem i wodą zagniatam tak długo, aż ciasto będzie plastyczne i lśniące - wtedy daje się ładnie wałkować (ilość wody zależy tak naprawdę podobno od wilgotności mąki, jaką użyjemy) . Zawsze dodaję wodę raczej "na oko", patrząc ile jest jej w stanie wchłonąć mąka. Zostawiam do odpoczęcia na ok. 30 minut.

W międzyczasie przygotowuję farsz:
Ugotowane, ostudzone ziemniaki rozdrabniam widelcem tak, żeby było czuć grudki, nie przeciskam przez praskę. Dodaję twaróg i przesmażoną, ostudzoną cebulę, sól, pieprz. Wszystkie składniki dokładnie łączę.

Teraz pozostaje tylko uzbroić się w cierpliwość i lepić.  Czyli jakieś 2 godziny roboty!

Pierogi układam na czystą ściereczkę (a raczej obrus) i przykrywam kolejną ściereczką, żeby nie wyschły przed ugotowaniem. Wrzucam na osolony wrzątek, mieszam i czekam aż wypłyną. Do wody dodaję zwykle jeszcze łyżkę oliwy, żeby pierogi się zbytnio nie kleiły. Po ok. 3 minutach od wypłynięcia wyjmuję cedzakową miską na półmisek. Podaję z rozpuszczonym masłem i śmietaną.
A wieczorem - dla tych, co jedzą obiad na kolację - podsmażone na maśle.
Smacznego!