Lato, lato, lato czeka
razem z latem czeka rzeka
razem z rzeką czeka las
a tam ciągle nie ma nas....
14 dni do wyjazdu. Nie mogę się doczekać.
Robię na obiad szybką tartę i wracam do planowania wakacji :-)
Uwielbiam botwinkę. Jak już pewnie pisałam, za chłodnik dam się pokroić.
Niestety aura nie sprzyja wszelkiego rodzaju zimnym potrawom, pierwsze dni lata nas nie rozpieszczają.
Botwinkę przeznaczoną na chłodnik wykorzystałam więc w inny, równie pyszny sposób.
Zrobiłam tartę botwinkową, która bardzo smakuje ze szklaneczką maślanki.
Jest bardzo smaczna, sycąca i naprawdę nie tak pracochłonna, jakby się to mogło wydawać.
Tarta botwinkowa
składniki na ciasto (przepis od Lo):
250g mąki krupczatki
150g miekkiego masła
1 rozbełtane jajko
1 łyżka mleka
1/2 łyżeczki soli
składniki na nadzienie (zmodyfikowałam nieco przepis Liski):
1 spory pęczek botwinki z buraczkami
3 łyżki masła
pęczek koperku
3 łyżki kaparów
3-4 ząbki czosnku
100 g sera gruyere
100g mozarelli
2 jajka
100 ml śmietany
3 łyżki octu winnego
kminek, gałka muszkatołowa
sól, pieprz, cukier do smaku
Mąkę szybko zagniatam w misce z miękkim masłem, jajkiem, solą i mlekiem, tworzę kulę, zawijam w folię i wkładam na 1 godzinę do lodówki (można to zrobić dzień wcześniej).
Formę do tarty (lub w tym wypadku u mnie patelnia bez rączki) wykładam papierem do pieczenia, wylepiam ciastem, nakłuwam widelcem i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 190C i podpiekam przez 15 minut (nigdy nie wysypuję ciasta fasolą i jakoś mi się nie podnosi).
W międzyczasie siekam botwinkę, ścieram na tartce buraczki. Masło rozgrzewam na patelni, dodaję posiekany czosnek, a po 1 minucie botwinkę, koperek i kapary. Przykrywam i duszę ok 3 minut, aż lekko zmięknie. Następnie podlewam octem winnym, doprawiam do smaku cukrem (można pominąć gdy mamy słodki ocet), solą, pieprzem, kminkiem i gałką. Jajka mieszam ze śmietaną, dodaję starty ser gruyere, sól, pieprz.Na podpieczone ciasto wykładam farsz, polewam jajkami i posypuję posiekaną mozarellą. Piekę w 190C przez 30 minut.
Podaję lekko ostudzoną z kubkiem maślanki. Naprawdę pycha!
A puszcza czeka...
cudny ma kolor ta tarta! ze szklanką maślanki rzeczywiście musi stanowic pyszny duet!
OdpowiedzUsuńPiosenką przypomniałaś mi lata młodości;)
OdpowiedzUsuńJak dawno to było.
Tarta kusi oj kusi;)
ciekawa jestem jej smaku :)
OdpowiedzUsuńJaka piękna jest ta tarta!
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam takiej,ale sądzę,ze by mi posmakowała:)
Pozdrawiam.
a ja nie wiem jak botwinka smakuje ;)
OdpowiedzUsuńO, widzę że botwinka na tarcie robi zawrotną karierę... I kto by pomyślał, do czego doprowadzi niegdysiejszy kryzys w portfelu :)
OdpowiedzUsuńTwoja ma bardzo zachęcający wygląd ...
asieja - bardzo mi takie kruche ciasta z maslanką "wchodzą", oj bardzo! a nawet za bardzo :-)
OdpowiedzUsuńPanna Malwinna - usłyszałam ją rano w "trójce" i aż mi serce drgnęło :-D
Paula, majana - róbcie tą tartę i się nie zastanawiajcie - nawet moje pociechy w wieku przedprzedszkolnym pożerały ją okrutnie!
aga-aa - a gdzieś Ty się uchowała ;-)?
Pinos - miło mi gościć autorkę prototypu :-D kryzys to głowny spiritus movens ludu polskiego ;-)