Jest wiosna, więc są i ślimaczki:-)
Czyli drożdżówki z marcepanem (został mi domowy, do wykorzystania po świętach), rodzynkami i płatkami z migdałów.
Na poprawę humoru. Na lepszy dzień.
Na drogę dla Polki;-)
Zjeść taką drożdżówkę na śniadanie ze szklanką mleka - niebo w gębie.
Drożdżowe ślimaczki z rodzynkami i marcepanem
Składniki (na około 15 bułeczek)
ciasto:
500 g mąki pszennej (u mnie 525g )
50 g świeżych drożdży
40 g cukru pudru
szczypta soli
250 ml letniego mleka
100 g rozpuszczonego masła
2 jajka
nadzienie:
50 g rozpuszczonego masła
100 g masy marcepanowej
1 jajko
1 łyżka ciepłego mleka
szczypta cynamonu
50 g brązowego cukru
100 g rodzynek
100 g posiekanych migdałów
1 żółtko do posmarowania
1 łyżka wody
do dekoracji:
80 g cukru pudru (dałam ok 150g)
3-4 łyżki soku z cytryny
20 g posiekanych niesolonych pistacji (nie dałam)
Wsypać do miski mąkę, na środku zrobić dołek i wkruszyć do niego drożdże. Posypać je łyżeczką cukru i wlać trochę letniego mleka. Rozetrzeć palcami drożdże z mlekiem i cukrem, miskę przykryć i odstawić na chwilę w ciepłe miejsce żeby zaczyn "ruszył".
Następnie dodać sól, pozostały cukier, rozkłócone jajka, wlać masło i letnie mleko. Wyrobić gładkie ciasto (w razie potrzeby dosypać około 50 g mąki). Przykryć czystą ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce aż ciasto mniej więcej podwoi swoją objętość.
Wyrośnięte ciasto rozwałkować na oprószonej mąką stolnicy na prostokąt o wymiarach 40x50 cm. Posmarować płynnym masłem.
Przygotować nadzienie: marcepan pokroić na kawałki, utrzeć z jajkiem i mlekiem na kremową masę i równomiernie rozsmarować na cieście. Cynamon wymieszać z cukrem i posypać krem. Sam wierzch posypać rodzynkami i posiekanymi migdałami.
Zagiąć do środka krótsze krawędzie ciasta o szerokości ok. 2 cm i zaczynając od jednego z dłuższych boków, całość zwinąć w rulon.
Roladę pokroić w plasterki grubości 2-3 cm i przenieść je na wyłożoną papierem do pieczenia blachę. Odstawić do wyrośnięcia.
Żółtko roztrzepać widelcem z łyżką zimnej wody i opędzlować równomiernie wyrośnięte ślimaczki.
Wstawić do nagrzanego do 180 st.C piekarnika i piec przez 25-30 minut.
Zimne bułeczki polać lukrem przygotowanym z cukru pudru utartego z sokiem z cytryny. Natychmiast posypać siekanymi pistacjami i zostawić do zastygnięcia.
Przepis pochodzi z blogu Przy kuchennym stole i jest propozycją w marcowej Weekendowej Cukierni.
Piekne te Twoje slimaczki :) Ja tez zabieram sie do pieczenia, czekam tylko na wolna chwile. Moze w ten weekend wreszcie mi sie uda :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
uważaj majka, bo są niebezpiecznie pyszne! :-D
OdpowiedzUsuńChodza za mna domowe buleczki, mam nadzieje upiec je na poczatek przyszlego tygodnia; )
OdpowiedzUsuńŚlicznie Ci wyszły, z rodzynkami z pewnością wyśmienite, bo je uwielbiam ...
OdpowiedzUsuńtakie ślimaczki zawsze kojarzyły mi się z cynamonem
OdpowiedzUsuńdodatek marcepanu też bardzo mi sie podoba